wtorek, 8 kwietnia 2014

Farmer w Wielkim Mieście



W drodze na rozmowę z przysuskim poetą i pisarzem Zoha zagadnęła pana pracującego na terenie muzeum. Zgodził się na godzinę rozmowy podczas swojej przerwy w pracy. Byłam już trochę zmęczona, ponieważ od świtu przeczesywałam ziemię przysuską w poszukiwaniu rozmówców. Dodatkowo pogoda dzisiaj się do nas uśmiechnęła i pozwoliła słońcu wyjść zza chmur. Bardzo. W okolicach 12 było naprawdę gorąco. Z uśmiechem numer 15 wyjęłam jednak dzielnie kwestionariusz i wzięłam się do roboty. Pan już po kilku zdaniach zdobył moje serce i strasznie żałowałam – tak, w istocie żałowałam – że muszę skończyć i iść na wywiad do pana Edwarda. Mówił bardzo ciekawie, spokojnym, głębokim głosem, od czasu do czasu odpalając tytoń w fajce. Całość wizerunku dopełniał czarny kapelusz z dużym rondem… Po 20 minutach zrozumiałam, że godzina to stanowczo za mało i będę musiała umówić się na dopytkę. Padło na środę w godzinach dowolnych, byle w przedziale 10.00-15.30.
Po następnym wywiadzie okazało się, że idziemy odwiedzić inwentarz rozmówcy spod muzeum! Była to istna farma w środku miasta. Rogate ranczo. A mój rozmówca to wypisz, wymaluj Farmer w Wielkim Mieście. Miał dwa konie, krowę, dwie kozy, psa, dwa koty i chyba ze dwadzieścia królików. Rozmawiając sobie z nami podawał wodę Mili (krówce), czesał Baśkę (klacz) i karmił kózki. Zoha była wniebowzięta, zdradziła bowiem, że jazda konna to jej marzenie z dzieciństwa... Już nie mogę się doczekać środy!
Karolina Dziubata





  wszystkie fotografie --> K.Dziubata

1 komentarz: