Życzliwi
i pomocni ludzie. To jako pierwsze nasuwa mi się na myśl, kiedy pomyślę o
Przysuskiej ludności. Na początku dnia, z Szymonem, trafiliśmy do pana, który
zgodził się pomóc biednym studentom w poszukiwaniu informatorów. Był to
emerytowany historyk, pozytywnie nastawiony do życia, gotowy do rozmowy, bo jak
powiedział, on też kiedyś studiował i rozumie nasz ból.
I
drugie zderzenie z życzliwością: w sklepie z pamiątkami kościelnymi. Z panią
Elżbietą spotkaliśmy się już w piątek, nawiązując pierwszy kontakt. Dziś
poznaliśmy jej męża, również rozgadany i sympatyczny jak żona. Wpadliśmy tylko
na chwilkę umówić się na spotkanie a zeszło nam na miłej rozmowie, prawie
godzinę. Pani Ela bardzo przejęła się naszym zadaniem w Przysusze i bardzo
stara się pomóc. Można nawet powiedzieć, że otoczyła nas opieką jak mamusia
(przepraszam moja mamo, jeśli to czytasz ;)).
Iga Łeszyk
"Mamusia", fot. I. Łeszyk
Nostalgiczna Przysucha, fot. I. Łeszyk
Pa, który "też kiedyś studiował", fot. I. Łeszyk
Taki zachód, fot. I. Łeszyk
Welcome to the Jungle, fot. I. Łeszyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz