piątek, 11 kwietnia 2014

Niewyspanie

Jestem cholernie niewyspana.

Moje oczy są przekrwione. Teren „wszedł mi do krwi”. Ale to chyba dobrze. 

Myślałam, że rutyna wszystko zniszczy, a jednak każdy wywiad dostarcza mi czegoś prawdziwego o drugim człowieku. A najgorsze są wzruszenia, wtedy i mi jest trudno, ale jestem badaczem, więc to ja muszę zachować dystans. Mam wrażenie, że czas tych badań jest tak krótki, że nie zdążyłam nic zrobić, prócz tego, że spotkałam się z kilkoma ludźmi. Ledwo dochodzę do jakichś wniosków, a już okazuje się, że w piątek w muzeum robimy podsumowującą prezentację naszych badań. Siedzimy razem i się głowimy, co zrobić, żeby przedstawić nasze badania w ludzki sposób, żeby trafiły do tutejszych. 

Coś, co mnie fascynuje w antropologii, to jest żywa naturalność. To co tutaj dostrzegam, prócz największej chyba religijności, to zainteresowanie ludźmi. Wejście do sklepu z pamiątkami kończy się owocnym, 2-godzinnym wywiadem. Zupełnie tak jak by Ci ludzie czekali całe życie, aż z nimi porozmawiam.

Rozmowa z rybakiem łowiącym ryby nad zalewem i ja, która siedzę przy nim rozmawiając, wypatrując co jakiś czas czy ryba nie bierze.

 

Czasami czuje się wybranką w jakiś sposób, że to właśnie ja, staje się odbiorcą tak cennych historii, które pozostają we mnie, nawet bez mojej woli. 

Teren badań wszedł mi do krwiobiegu i prędko się nie wydostanie.

Zofia Kędziora


Topornia o poranku, fot. Z. Kędziora


Wieczorny plener nad wodą, fot. Z. Kędziora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz