wtorek, 8 kwietnia 2014

Targowisko powie Ci wszystko !



Kolejny dzień zmagań z wywiadami, transkrypcjami i pozyskiwaniem informatorów zaczął się o 6:00 rano ! Nigdy nie jest za wcześnie. Pełna optymizmu i już po pierwszych wywiadach ruszyłam na targ, który odbywa się tu co wtorek. Ledwo zdążyłam wejść na teren targu a już widzę małżeństwo zmierzające w moją stronę. Bez chwili wahania wysyłam Natalię do „ataku”. Sukces! Teraz spokojnie można zwiedzać i podziwiać to miejsce. Po przechadzce między straganami ruszyłam na poszukiwanie własnego informatora. Zadowolona podchodzę do starszej Pani, która akurat pakuje zakupiony przed chwilą chleb. Moja radość znikła równie szybko jak się pojawiła. Otóż starsza Pani wszczęła taki alarm jakbym chciała ją okraść! Czym prędzej się oddaliłam - samymi sukcesami etnolog nie żyje.
Trochę smutna podążając ulicami Przysuchy natrafiłam na starszego Pana, który okazał się być zegarmistrzem. Jego historia zaczyna się w 1939 roku. Wydarzenia o jakich opowiadał, często wywoływały u mnie wzruszenie i ledwo powstrzymywałam się od łez. Najbardziej krępującą sytuacją była chwila, gdy opowiadał jak pojechał z rodzicami na targ po ziemniaki, a w tym czasie był nalot. Gdy wrócili okazało się, że stracili wszystko… Nie da się opisać słowami tego co ten człowiek przekazał mi w trakcie wywiadu, nie da się opisać tego jakie emocje panowały, gdy cofaliśmy się kilkadziesiąt lat w przeszłość. Nie obyło się również bez wesołych wspomnień zabaw czy zalotów do obecnej żony. Jego historia, jak sam powiedział zwykłego zegarmistrza, okazała się być tak niezwykła, że na zawsze będę ją pamiętać.
Każdy człowiek nosi w sobie historię, a my jako etnolodzy mamy zaszczyt ich wysłuchać. Mimo, iż często nam się nie udaje, nudzi nas transkrypcja czy nie mamy już ochoty na rozmowy, pojawiają się takie historie jak ta, która przypomina nam dlaczego to robimy. 
Karolina Bitner 

Biurko „zwykłego” zegarmistrza, fot. Karolina Bitner 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz