Dzień wyjazdu. Uczestnicy eskapady nie mogli długo grzać się
w swoich ciepłych łóżeczkach, ponieważ
pociąg z Poznania wyruszył o godzinie 6:40. Po wpakowaniu ogromnych
bagaży do wagonu, zajęliśmy miejsca w wygodnych fotelach, aby zmierzać ku
stolicy Polski. O 10:00 powitaliśmy ruchliwą Warszawę. Szybka
podróż metrem i transfer na drugi brzeg Wisły. W stolicy nie obyło się bez „selfie” na tle
Pałacu Kultury i Nauki. Jeszcze jeden
przystanek tramwajem numer 22 do Warszawy Wschodniej i półmetek naszej wyprawy.
Krótka przerwa i pora ruszać do Radomia, a w nim ostatnia przesiadka do celu
naszej podróży. Po przybyciu do Przysuchy rozpoczął się marsz z plecakami w
kierunku naszego ośrodka. Ku zdziwieniu młodych etnologów, planowany półgodzinny
spacer przerodził się w dość toporny i długi (bo dwugodzinny) marsz. Pierwsze
kontakty z ludnością lokalną zakończyły się powodzeniem – poznaliśmy dwie panie, które pokazały nam dość skomplikowaną, i nieco dłuższą niż w
rzeczywistości, drogę do miejsca, w którym będziemy mieszkać przez kolejne 10 dni. Odnieśliśmy bowiem wrażenie, że te
dwie damy prowadzą nas okrężną drogą. Pot spływał litrami z czół dzielnych
wędrowców. W końcu dotarliśmy do ośrodka „Marysieńka”. „Obrażenia wojenne”, jakimi są
odciski na stopach czy ból pleców, wynagrodziła nam świetna atmosfera, ładna
pogoda i treściwy posiłek.
Z mieszanymi uczuciami, związanymi z dzisiejszą męczącą trasą,
czekamy z niecierpliwością i pełni nadziei na kolejny dzień badań.
Ola Dzik & Jędrzej Lichota
fot. Ola Dzik
fot. Jędrzej Lichota
fot. Ola Dzik
fot. Jędrzej Lichota
fot. Ola Dzik
fot. Ola Dzik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz