niedziela, 6 kwietnia 2014

Przysuska Kula (wywiad za pyry)



Pierwsze lody przełamane. Początkowe trudności z nawiązaniem kontaktu z mieszkańcami Przysuchy przezwyciężone!!! Okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Dwa wywiady za mną, jednakże nie wszystkie starania są doceniane przez lokalsów. Pozyskiwanie informatorów niesie za sobą szereg poświęceń i… ziemniaków. Nie tylko ja nękałam dziś ludzi na ulicach ziemi przysuskiej, ale sama również byłam zaczepiana przez okolicznych mieszkańców. Pewna starsza Pani poprosiła mnie o kupno trzech kilogramów ziemniaków w pobliskim sklepie. Sama nie mogła tego zrobić, gdyż była w konflikcie z właścicielami owego lokalu. Jedynie tam mogła nabyć najsmaczniejsze okazy tego warzywa, będące w stanie sprostać jej podniebieniu. Była to świetna okazja na zdobycie informatora. Pomyślałam: „coś za coś!”, więc na pewno mi nie odmówi i zgodzi się na udzielenie wywiadu. Pomimo moich starań wymiana dóbr z lokalną przysuszanką nie doszła do skutku. Nawet propozycja pomocy w dźwiganiu ciężkich zakupów okazała się niezbyt przekonująca, więc szukamy dalej… kolejne wyzwania przed nami!

                                                                                                                                         Alicja Omiatacz



                                               Dobra komunikacja, fot. A.W.Brzezińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz